Istnieje wiele definicji coachingu i w większości są one niesprzeczne. Ale jakże ciekawe jest przejrzenie ich i porównanie.
Definicja według ICF
Coaching jest interaktywnym procesem, który pomaga pojedynczym osobom lub organizacjom w przyspieszeniu tempa rozwoju i polepszeniu efektów działania.
Coache pracują z klientami w zakresach związanych z biznesem, rozwojem kariery, finansami, zdrowiem i relacjami interpersonalnymi. Dzięki coachingowi klienci ustalają konkretniejsze cele, optymalizują swoje działania, podejmują trafniejsze decyzje i pełniej korzystają ze swoich naturalnych umiejętności.
Definicja według Polskiego Stowarzyszenia Coachingu
Coaching jest procesem koncentrującym się na indywidualnych potrzebach Klienta, jego planach i celach rozwojowych. Coach poprzez towarzyszenie Klientowi oraz odpowiednie zaplanowanie tego procesu, wspiera go w bardziej efektywnym wykorzystywaniu jego własnych zasobów, pomaga dostrzec szersze spektrum możliwości, precyzyjniej zdefiniować cele i odnaleźć skuteczne strategie ich osiągania. Docelowo coaching prowadzi do usamodzielnienia Klienta w zmaganiu się w przyszłości z podobnymi wyzwaniami.
Definicja przytoczona przez Tomasza Dulewicza
Coaching to metoda doskonalenia i rozwijania umiejętności poprzez eliminację przeszkód i osiąganie celów.
Portal http://www.zlotemysli.pl przedstawia to tak:
Coaching jest współpracą między trenerem a osobą, której pomaga. Niezależnie od tego, czy jest to menadżer, kierownik, czy zwykły człowiek – coach ma pomagać mu realizować własne cele (nawet te najśmielsze). Jeśli ktoś czuje, że jego życie (zawodowe i osobiste) nie idzie w takim kierunku, jak powinno, to coach jest od tego, żeby mu pomóc.
Jeszcze ciekawiej jest na www.praca.egospodarka.pl
Przekazywanie wiedzy i umiejętności przez jedną osobę drugiej w celu osiągnięcia poprawy realizacji celów
druga definicja www.praca.egospodarka.pl
Odkrywaniu i uwalnianiu uśpionych zdolności, możliwości, potencjału. Rolą coacha jest pomaganie klientowi w stawaniu się sobą, byciu tym kim jest lub chciałby być. Uwagę przykłada więc do uwolnienia tkwiącego w kliencie potencjału.
Według Piotra Zbaraskiego
Coaching to proces ustalania celów, rozwiązywania problemów oraz dochodzenia do ustalonych celów. Proces ten pomaga uwolnić i realizować potencjał pracowników i firm.
Pozbierałem te definicje w Internecie i się zamyśliłem. Czy ja głupi, czy świat zwariowany?
Czymże jest w takim razie coaching, skoro każdy rozumie go inaczej, inaczej definiuje, inaczej opisuje? Czy jest to na tyle niezdefiniowana dyscyplina, że nikt nie może uznać jakiegoś spójnego obrazu zawodu?
Czy w ogóle możemy mówić o jakimś spójnym obrazie tej profesji, o jakichś standardach i wreszcie, czy możemy jakkolwiek myśleć o logicznym przekazie do naszych potencjalnych klientów, skoro co coach to definicja? Moja dusza inżynierska buntuje się przeciw takiemu traktowaniu własnego zawodu!
Oczywiście tez mógłbym wymyślić swoją definicję i napisać, czym chciałbym, żeby był coaching. Ale czy to ma sens? Brzytwa Ockhama otwiera mi się w kieszeni, jak widzę kolejne nieudolne próby w dziedzinie definicjotwórstwa, więc (przynajmniej na razie) nie będę się przyłączał do tego niezgranego chóru.
Portal egospodarka wystrzelił w kosmos ze swoją pierwszą definicją myląc coaching z doradztwem. Druga definicja jest już bardziej sensowna. Pozostałe definicje kręcą się wokół wspólnej myśli, że to jest proces, rozwiązywanie problemów, że potencjał klienta jest rozwijany. Ale nie ma słowa o tym, że to klient jest głównym aktorem, coach ma mu tylko pomagać. To budzi moje zdziwienie, ale może to ja się mylę?
Patrzę na inne nauki nietechniczne i dochodzę, że jest to ich choroba dziedziczna – niezgoda co do definicj. Definicja fonemu jest ogniskiem zapalnym językoznawców od co najmniej 100 lat, socjolodzy nie mogą się dogadać czy grupa to co najmniej 2 czy 3 osoby. Jakby nie mogli stworzć osobnych pojęć i ich sobie podefiniować.
To tak jakby matematycy kłócili, czy półprosta zwawiera punkt początkowy czy nie. Aby wyjść z impasu stworzyli dwa pojęcia półprostą domkniętą i niedomkniętą. Problem rozwiązany.
Choć nie…. po chwili namysłu doszedłem do wniosku, że się mylę.
Nie ma zgody, czy zbiór liczb naturalnych zawiera zero czy nie. Widać świat nauk ścisłych też nie jest idealny.
Na usprawiedliwienie matematyków mogę tylko powiedzieć, że spór jest toczony od wieków i matematycy zgadzają się, że jest to sprawa całkowicie nieistotna i aby uciąć dyskusje powstała definicja (aksjomat) Peano, która pozwala tak zdefiniować liczby naturalne, że problem zera znika i pozostaje tylko historyczną ciekawostką. Czyli można.