Od lat zwiększa się liczba usług, produktów bankowych, a na domiar złego pojawiają się coraz to nowe instrumenty finansowe.
Wygląda na to, że niedługo banki będą świadczyć również usługi ubezpieczeniowe.
A w środku tego bałaganu siedzą sobie systemy informatyczne.
Jedne mają za zadanie na bieżąco obsługiwać bieżące transakcje, inne mają archiwizować i analizować informacje historyczne. I okazuje się, że jest wesoło, zwłaszcza z tymi danymi historycznymi. Nasze banki przez ostatnie kilkanaście lat intensywnie się mnożyły, łączyły, pączkowały i wykonywały jeszcze jakieś nieprzyzwoite działania jak podział wzdłużny lub poprzeczny. Fe!
Teraz, po latach radosnej TFUrczości banki mają radosny spadek w postaci kompletnie zagmatwanych zapisów historycznych. Bo banki, które się łączyły nie musiały mieć spójnych systemów. Do wyjątków należało połączenie BPH i PBK, kiedy oba banki miały systemy transakcyjne tego samego producenta.
Tylko ten, kto łączył dane z różnych systemów wie czym to pachnie. Dodam, że pachnie bardzo brzydko. Niespójne sposoby zapisywania różnych informacji, różne koncepcje słowników, błędy w bazach i przeróżne koncepcje identyfikacji klientów są na porządku dziennym. I jak tu takie bazy połączyć?
W ten słodki burdelik wkracza teraz zestaw wszelakich wymagań zwany Bazylea II, który wymaga, żeby przejrzeć dane historyczne i policzyć różne rzeczy na ich podstawie. I tu się zaczyna lekki wstrząs, bo tych danych nie ma lub są trudno dostępne albo po prostu zaśmiecone. Na dodatek banki potrzebują specjalistów, którzy będą w stanie to ogarnąć. A tych ludzi brak. Duży bank sobie poradzi, wynajmie SAS lub inną firmę o podobnej marce zapłaci grubą kasę i jakoś wyliczy różne niezbędne współczynniki. Ale mniejsze nie wysupłają kilkuset tysięcy zł na usługi SAS’a, nie podkupią speców od konkurencji bo konkurencja też się będzie pilnować. Mam wrażenie, że zaczyna się lekka panika na rynku i będzie jeszcze ciekawiej. Problemy banków w USA niewątpliwie zaowocują zwiększeniem złożoności systemów zabezpieczeń w bankach, to będzie wymagało rozbudowy systemów informatycznych i będzie potrzeba więcej specjalistów. Tylko skąd ich brać?
I tym optymistycznym akcentem kończę dywagacje na temat systemów bankowych.