Bo jest to bezcelowe.
W naiwności swojej zadzwoniłem na pocztę. Po kilku minutach rozmowy mam wrażenie paranoi. Tylko nie wiem, czy ja jestem paranoikiem, czy pani z poczty.
Miałem wrażenie, że mówię po chińsku albo innym murzyńskim narzeczem. Pani wykazała się całkowitą odpornością na jakąkolwiek argumentację.
ja – czy mogę się dowiedzieć, czy przyszła do mnie przesyłka, mogę podać numer
poczta – nie mogę panu udzielić takiej informacji
ja – czemu? Podam pani numer przesyłki a pani mi powie jest lub nie ma
poczta – bo mamy ochronę danych osobowych, ja muszę wpisać do komputera imię, nazwisko..
ja – ale ja mam numer przesyłki …. nie chcę żadnych danych osobowych!
i potem jeszcze kilka takich cykli. Pani jak katarynka powtarzała coś o danych osobowych.
Po kontaktach z tego typu instytucjami nie wiem, czy ona jest dla mnie, czy ja dla niej. Wysadzić, zaorać i posolić. Żeby nie odrosło.