Ktoś zwrócił moją uwagę na cudowny wynalazek o nazwie „Zderzak Łągiewki”, podobno cudowne rozwiązanie pozwalające zmniejszyć skutki zderzeń samochodów.
Z grubsza rozwiązanie można opisać jako koło zamachowe, które za pośrednictwem odpowiednich przekładni pochłania energię zderzenia magazynując ją jako energię obrotową. Pomysł wydaje się przedni, nieprawdaż? Samochód nie ulega zniszczeniu, blacha się nie gnie i jest cudownie.
Ale….
Zakładamy, że koło zamachowe, które ma przejąć energię kinetyczną ma masę 100 kg. Samochód ma 1500 kg. Z prawa zachowania pędu wynika, że żeby pęd samochodu przejąć, koło zamachowe musi się rozpędzić 15 do razy większej szybkości, bo 1500 / 100 = 15. Pomijamy masę przekładni, zakładamy, że masa koła jest całkowicie skupiona na obwodzie, ale przybliżenie jest wystarczające do wyobrażenia sobie skutków „wynalazku”.
Teraz wyobrażamy sobie, że samochód stuka w przeszkodę z szybkością 20 km/h w przeszkodę. Koło rozpędza się do szybkości 300 km/h.
Jeżeli wyobrazimy sobie, że koło jest nieużywane od 10 lat i niekonserwowane to korozja mogła je nadjeść i przestało być wyważone albo smary z łożysk wyciekły. Albo w samochód trafia jeszcze inny pojazd i uszkadza obudowę koła.
Wyrywa się nam koło na wolność – taki bąk – o masie 100 kg kręcące się z szybkością 300 km/h. I przepiłowuje sąsiedni samochód albo robi przejazd po sąsiednim chodniku kosząc wszystko co napotka. Na przykład przystanek autobusowy.
Teraz nasza symulacja sięga szybkości zderzenia ponad 70 km/godzinę. Oczywiście nie wyobrażam sobie mechanizmu, który wytrzymałby taką energię, ale na moment załóżmy że wytrzyma. Koło przekracza 1000 km/h i zaczyna przekraczać szybkość dźwięku. Powstaje dźwiękowa fala uderzeniowa i w promieniu kilkudziesięciu metrów wszyscy tracą słuch. Nie mówiąc o tym, że żadne łożysko tego nie zdzierży i takie koło pomknie w świat. I powiedzmy trafi w betonowy kosz na śmieci. Wtedy pęknie i rozpryśnie się z siłą co najmniej kilku kilogramów trotylu i zabije wszystkich w promieniu kilkudziesięciu metrów, odłamki mogą przelecieć nawet kilkaset metrów, bo będą miały prędkość kuli karabinowej.
Do tego należy dodać, że masa samochodu wzrośnie o masę koła, masę przekładni i drążków przenoszących energię ze zderzaka na koło. Masa przodu samochodu wzrośnie, więc trzeba będzie zrównoważyć ją jakąś masą na tyle – bo inaczej samochód stanie się podsterowny. Czyli lekko licząc masa pojazdu wzrośnie o jakieś 300 kg. Czyli mamy niebagatelny wzrost zużycia paliwa i wydłużenie drogi hamowania.
Doprawdy wynalazek jest wspaniały. Dziwne, że ktokolwiek znający elementy fizyki dał się nabrać na taką bzdurę.
Gratuluję dziennikarzom, którzy zrobili wokół tego szum.
Był już kilka lat temu szum na temat materiału chłonącego siłę zderzenia. Miał być instalowany w zderzakach i bocznych drzwiach aut. Materiał (masa a`la guma) pozytywnie przeszedł wszelkie testy zderzeniowe.
Po opatentowaniu wynalazek przedstawiono wiodącym producentom samochodów- nikt nie był zainteresowany.
Tylko jeden powiedziaÅ‚ wprost,że gdyby taki materiaÅ‚ wprowadzić na rynek – sprzedaż nowych aut drastycznie by spadÅ‚a, wiÄ™c wprowadzenie go nie leży w ich interesie.
Jak widać, caÅ‚y Å›wiat daÅ‚ siÄ™ nabrać, skoro zostaÅ‚ okrzykniÄ™ty najwiÄ™kszym wynalazkiem pierwszej dekady XXI wieku 😀
A to ciekawe, nie sÅ‚yszaÅ‚em, żeby ktokolwiek poza polskÄ… daÅ‚ siÄ™ nabrać. 🙂