Firma Canonical wypuściła nową wersję Ubuntu. Wersja była baaardzo oczekiwana, bo zapowiadano dużo udoskonaleń. Może nie były to jakiś duże zmiany, ale zawsze.
Niestety proces upgrade okazał się porażką. U mnie na dwu maszynach nastąpił kolaps wymagający reinstalacji a na trzeciej upgrade stanął w połowie i powiedział, że nie chce dalej. Ale jako, że miałem osobne partycje na system, osobne na home i inne cenne rzeczy szybciutko zainstalowałem system w nowej wersji i już dalej odbyło się wszystko bez kłopotów. Oczywiście trzeba sobie przypomnieć jakie to aplikacja wcześniej nagrałem, ale system repozytoriów jest niezawodny i szybki, więc uzupełnianie braków poszło błyskawicznie.
Na netbooczu MSI zainstalowaÅ‚em sobie Kubuntu w wersji netbookowej. Wrażenia wizualne – genialne. Na prawdÄ™ jest to dopracowane Å›licznie!
Choć muszÄ™ przyznać, że podchodzÄ™ do tej nowoÅ›ci trochÄ™ ostrożnie, bo ukÅ‚ad interfejsu jest mocno niecodzienny – to znaczy inny od tego, który używam na co dzieÅ„ i nie zawsze wiem gdzie czego szukać. Ale wydaje siÄ™, że do mini-ekranu ten ukÅ‚ad jest lepszy niż klasyczny Gnom. Dam sobie czas, żeby trochÄ™ przyzwyczaić, pewnie go polubiÄ™.
Fascynuje mnie niezmiennie szybkość Ubuntu. Na netbooku system wstaje kilkanaÅ›cie sekund, aplikacje ruszajÄ… ino mig. Znam ludzi, którym Vista wstaje ponad 5 minut, a na Worda kolejne kilka… Podziwiam ich heroizm. Życie jest za krótkie na to, żeby czekać 10 minut na start narzÄ™dzia!
ps.
Nie jest moją winą, że ludeczkowie z Canonical nadają barwne nazwy dla kolejnych wersji systemu. Wśród poprzednich był na przykład Grymaśny Gąsiorek i Jurny Jarząbek. Dziś mamy Karmicznego Koalę. Fantazja informatyków nie zna granic.